(Zastrzeżenie: poniższy tekst pochodzi z newslettera instytutu Ordo Iuris i jest tu zamieszczony za zgodą autorów)
Być może również do Pana uszu dotarły skandaliczne słowa komisarz ds. równości Heleny Dalli, która zapowiedziała, że sześć wniosków o unijne dofinansowanie zostało odrzuconych z powodu przyjęcia przez te samorządy uchwał o rzekomych „strefach wolnych od LGBT” lub o „prawach rodzin”.
To pierwszy raz, gdy wysoki rangą urzędnik UE odważył się powiedzieć wprost, że wartości rodzinne są nieakceptowane w Unii i zasługują na potępienie. Natychmiast zareagowaliśmy. Komisja Europejska będzie musiała wyjaśnić bulwersujące słowa komisarz Dali. Przyjmowanie prorodzinnych uchwał nie może być karane!
Swoją kontrowersyjną decyzję Helena Dalli ogłosiła za pomocą lakonicznego wpisu na… Twitterze: „Wartości UE oraz prawa podstawowe muszą być szanowane przez państwa członkowskie i władze państwowe. Oto dlaczego 6 wniosków miast partnerskich z udziałem polskich władz, które przyjęły uchwały o «strefach wolnych od LGBT» lub o «prawach rodziny» zostało odrzuconych”.
Szybko zweryfikowaliśmy, że mowa o unijnym programie „Partnerstwo miast”, w ramach którego miasta partnerskie mogły dostać po 25 tys. euro. W tym roku granty otrzymało 8 samorządów z Polski, ale oburzający wpis Dalli sugerował, że gdyby nie prorodzinne uchwały, beneficjentów byłoby więcej.
Proszę sobie wyobrazić, że za pomocą oficjalnych unijnych kanałów nie tylko nie sposób ustalić, które samorządy miała na myśli komisarz, ale również, jakie są zasady przyznawania finansowania i odrzucania wniosków.
Dlatego bezzwłocznie skierowaliśmy do Komisji Europejskiej formalny wniosek o wyjaśnienia tej bulwersującej sytuacji, by dotrzeć do prawdy o kryteriach przyznawania pieniędzy oraz ujawnić uzasadnienia negatywnie rozpatrzonych wniosków. Zażądaliśmy też jasnego wyjaśnienia, na jakiej podstawie traktatowej uznano, że ochrona „praw rodzin” stała się w Unii Europejskiej niedopuszczalna.
W naszym dziale analitycznym ruszyły prace nad analizą udowadniającą, że decyzja o nieprzyznaniu pieniędzy została podjęta w oparciu o niezweryfikowane kłamstwa o rzekomych „strefach wolnych od LGBT”, a w konsekwencji jej wydanie stanowi naruszenie prawa Unii Europejskiej.
Zaoferowaliśmy także samorządom pomoc w procedurze odwoławczej o decyzji o odmowie dofinansowania, a także w ewentualnym wystąpieniu na drogę prawną w związku z pomówieniami, których dopuściła się unijna komisarz.
Wreszcie, aby pokazać społeczne poparcie dla prorodzinnych samorządów, przygotowaliśmy petycję do komisarz Heleny Dalli, wzywając urzędniczkę nie tylko do udzielenia wyjaśnień, ale i do opublikowania przeprosin za posługiwanie się fake newsami i wprowadzenie polskiej i międzynarodowej opinii publicznej w błąd.
Cały czas trwają postępowania przed sądami administracyjnymi w związku ze skargami, które na uchwały 14 samorządów chroniących wartości konstytucyjne złożył Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar oraz aktywiści LGBT. Już w sześciu postępowaniach sądy administracyjne przyznały rację samorządom, podkreślając, że samorządowcy korzystali z przysługujących im praw do swobodnej oceny i wyrażania opinii, a w trzech innych postępowaniach sędziowie podzielili niezasadne zarzuty Rzecznika Praw Obywatelskich. W związku z rozbieżnymi orzeczeniami sprawę będzie musiał rozstrzygnąć Naczelny Sąd Administracyjny.
Tak duża liczba postępowań i konieczność przygotowania się do nich wymaga od naszych prawników wielogodzinnego zaangażowania i wiąże się ze znacznymi nakładami finansowymi. Nie możemy jednak zatrzymać się w połowie drogi. Nie wolno nam oddać walkowerem żadnej z tych bitew. To umocniłoby kłamstwa aktywistów LGBT i sprzyjających im unijnych urzędników.
Dlatego bardzo liczę na hojność naszych Darczyńców, bez których sądowa kampania w obronie zaatakowanych samorządów nie ma szans na powodzenie.
Owiane tajemnicą decyzje Komisji Europejskiej
Nie milkną echa bulwersującego wpisu zamieszczonego przez komisarz ds. równości. Helena Dalli napisała w nim bowiem o sześciu samorządach, które zostały pozbawione finansowania z uwagi na rzekomą dyskryminację osób o skłonnościach homoseksualnych.
Unijna komisarz odmówiła wskazania, które samorządy miała na myśli. W pełnym przekłamań wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, stwierdziła, że nie będzie upubliczniać nazw miejscowości, gdyż miałoby to być sprzeczne z zasadą „równego traktowania”, która ma leżeć „u podstaw selekcji wniosków”.
To doprowadziło do tak kuriozalnej sytuacji, że prawda o decyzjach zapadających wobec polskich samorządów na szczeblu Komisji Europejskiej jest ukrywana przed polską opinią publiczną!
Brak precyzji unijnej urzędniczki nie dziwi, gdy bliżej przyjrzymy się faktom. Przeprowadzona przez nas analiza wskazuje bowiem, że wśród samorządów, którym odmówiono unijnego dofinansowania, tylko jeden podjął uchwałę sprzeciwiającą się „ideologii LGBT”.
Wniosek jest prosty. Komisarz Dali wykorzystała swoją pozycję, by siać dezinformację i świadomie szerzyć pomówienia pod adresem polskich samorządów.
Utajniony regulamin
Jednak jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że do wiadomości publicznej nie podano regulaminu przyznawania środków ani podstaw prawnych, które pozwalałyby na zastosowanie tego typu represji.
Utajnianie tak ważnych dokumentów i opieranie się w podejmowaniu decyzji na tajnych, wewnętrznych okólnikach, jest pogwałceniem podstawowych standardów praworządności.
Interweniujemy w Komisji Europejskiej
Dlatego niezwłocznie przystąpiliśmy do interwencji. Przede wszystkim skierowaliśmy formalny wniosek do Komisji Europejskiej, domagając się wyjaśnień. Zadaliśmy unijnym urzędnikom szereg szczegółowych pytań, m.in.: które polskie miasta złożyły wnioski w programie „Europa dla obywateli”, jakie było uzasadnienie decyzji o przyjęciu lub nieprzyjęciu polskich gmin do programu, a także czy organy odpowiedzialne za odrzucenie wniosków rzeczywiście zapoznały się z faktyczną treścią dokumentów, które zadecydowały o ich odrzuceniu. Wnioskowaliśmy również o udostępnienie kopii wszystkich dokumentów związanych z tą sprawą.
Nie może być bowiem tak, że na podstawie arbitralnych decyzji opartych w dodatku o fałszywe diagnozy, dochodzi do tak rażących nadużyć władzy ze strony unijnych komisarzy. Czas upomnieć się o przestrzeganie zasad jawności i praworządności w Unii Europejskiej.
Odpowiadamy Helenie Dalli
Nasi eksperci już pracują nad ekspertyzą, którą przekażemy komisarz Helenie Dalii.
Chociaż wiele razy prostowaliśmy fake news o rzekomych strefach „wolnych od LGBT” nadal to kłamstwo służy unijnym urzędnikom jako poręczny instrument nacisku na polskie samorządy. Przypomnę tylko o naszych sprostowaniach do niedawnego listu dwóch urzędników Komisji Europejskiej: Joosta Kortego, dyrektora generalnego dyrekcji ds. zatrudnienia, spraw społecznych i włączenia społecznego oraz Marca Lemaître’a, dyrektora generalnego dyrekcji ds. polityki regionalnej i miejskiej Komisji Europejskiej.
I tym razem w analizie wyjaśnimy, że czym innym są przyjęte przez niektóre samorządy jednorazowe deklaracje sprzeciwu wobec ideologii LGBT, a czym innym jest prorodzinna inicjatywa o szerszym znaczeniu, jaką jest Samorządowa karta praw rodzin. W tej ostatniej nie pojawia się zresztą ani razu żadne odniesienie do osób identyfikujących się z ruchem LGBT, o samym skrótowcu nawet nie wspominając.
Jednocześnie podkreślimy, że osoby o skłonnościach homoseksualnych cieszą się w Polsce taką samą ochroną prawną jak wszyscy inni obywatele, a polskie prawo umożliwia im regulację większości aspektów wspólnego życia, na czele z informacją o stanie zdrowia czy sprawach spadkowych.
Udowodnimy również, że tak na gruncie prawa krajowego, jak i międzynarodowego, różne traktowanie osób znajdujących się w różnych sytuacjach – a za takie trzeba uznać sytuacje małżeństw kobiet i mężczyzn i osób pozostających w układzie jednopłciowym – nie stanowi dyskryminacji.
Odniesiemy się również do nierzetelnych raportów, takich jak opracowanie „Międzynarodowego Stowarzyszenia Lesbijek i Gejów”, które stanowi podstawę polityki unijnej względem osób o skłonnościach homoseksualnych. Wykażemy, że bazują one na nieuprawnionym zniekształcaniu przez aktywistów LGBT podstawowych instytucji i pojęć systemu prawa człowieka, wbrew obowiązującemu prawu międzynarodowemu.
W drugiej części analizy dowiedziemy, że Komisja Europejska nie ma podstaw prawnych, by wstrzymywać finansowanie dla samorządów przyjmujących deklaracje ideowe wyrażające poszanowanie polskiej konstytucji i nie może arbitralnie zmieniać kryteriów wydatkowania środków.
Przypomnimy również, że Unia Europejska nie ma kompetencji, by ingerować w polskie prawo, które w sposób wyraźny określa m.in. tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Prawdziwym kuriozum jest karanie samorządów za uchwały, które stanowią wprost powtórzenie najważniejszych artykułów polskiej konstytucji.
Pomożemy zaatakowanym samorządom
Nasza analiza przedstawiająca najważniejsze fakty na ten temat zostanie przetłumaczona na język angielski i przesłana do wszystkich komisarzy i urzędników Komisji Europejskiej, posłów Parlamentu Europejskiego, a także do zagranicznych mediów.
Oczywiście oferujemy wszystkim samorządom, którym odmówiono finansowania, naszą pomoc prawną – zarówno w przeprowadzeniu procedury odwoławczej, jak i w zakresie ochrony dóbr osobistych – oskarżenia Komisji Europejskiej niewątpliwie zniesławiły dobre imię władz samorządowych i wszystkich mieszkańców tych miejscowości.
Sądowa ofensywa Adama Bodnara i aktywistów LGBT
Ważnym argumentem w naszej analizie będą wydane dotychczas orzeczenia sądów administracyjnych w sprawach skarg, które na uchwały prorodzinnych samorządów złożył Rzecznik Praw Obywatelskich oraz aktywiści LGBT.
Przypomnę, że Adam Bodnar zaskarżył uchwały podjęte przez samorządy gmin: Klwów, Istebna, Serniki, Lipinki, Niebylec i Osiek, a także powiatu tarnowskiego i ryckiego oraz województwa lubelskiego, zarzucając im dyskryminacyjny charakter.
Absurdalny zarzut „homofobii”
Czy rzeczywiście uchwały kogokolwiek dyskryminowały? Proszę ocenić samemu.
Otóż samorządy w zaskarżonych przez rzecznika uchwałach zadeklarowały po prostu, że ich samorząd „zgodnie z wielowiekową kulturą opartą na wartościach chrześcijańskich – nie będzie ingerować w prywatną sferę życia Polek i Polaków”, a równocześnie zapowiedziały stanie na straży konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci z własnymi przekonaniami. Dlatego uchwały wyrażały sprzeciw wobec „sprzecznego z prawem instalowania funkcjonariuszy politycznej poprawności w szkołach (tzw. latarników)” i nie wyrażały zgody na wstęp do szkół edukatorów seksualnych przekazujących szkodliwe treści zawarte w matrycach Światowej Organizacji Zdrowia.
Radni tych miejscowości powiedzieli też stanowcze „nie” „administracyjnej presji na rzecz stosowania poprawności politycznej (niekiedy słusznie zwanej homopropagandą) w wybranych zawodach”, chcąc chronić „nauczycieli i przedsiębiorców przed narzucaniem im nieprofesjonalnych kryteriów działania np. w pracy wychowawczej, przy doborze pracowników czy kontrahentów”. Samorządowcy zadeklarowali również wierność „tradycji narodowej i państwowej, pamiętając o 1053 latach od chrztu Polski, 100-leciu odzyskania niepodległości i 29 latach odzyskania samorządności”.
Treść tych krótkich deklaracji ideowych nie pozostawia wątpliwości – mieszkańcy gmin nie zgadzają się na ideologiczny dyktat w swoich szkołach i miejscach pracy, ale w uchwałach nie ma mowy o dyskryminacji kogokolwiek.
Dlatego z pewnością również Pana zdumiewa fakt, że tego rodzaju deklarację można uznać za „homofobiczną”!
Zarzuty oparte na domysłach i lękach
Natychmiast przyłączyliśmy się do postępowań. Dowiedliśmy, że zaskarżone uchwały nie są aktami prawa miejscowego, a jedynie deklaracjami ideowymi, które nie wprowadzają żadnych nowych praw, obowiązków czy nakazów. W efekcie w ogóle nie mogą być objęte merytoryczną kontrolą sądu administracyjnego.
W obszernej argumentacji wykazaliśmy również nieprawdziwości zarzutów RPO. Wskazaliśmy m.in., że jego oskarżenia pod adresem uchwał opierają się na spekulacjach, domysłach, obawach, przypuszczeniach oraz subiektywnych odczuciach takich jak sformułowania, że uchwała „może prowadzić do dyskryminacji”, „obawa, że uchwała Rady Gminy będzie odczytywana” itp.
Rozprawiliśmy się również z wyrażeniem „gmina wolna od ideologii LGBT”, dowodząc, że jest ono analogiczne do już stosowanych publicznie konstrukcji. Np. audycja radiowa „Strefa rokendrola wolna od angola” prezentuje piosenki rockowe z wyłączeniem tych, w których używa się języka angielskiego, a nie dyskryminuje anglojęzycznych muzyków, czy „strefa wolna od dymu tytoniowego, pary z papierosów elektronicznych i substancji uwalnianych za pomocą nowatorskiego wyrobu tytoniowego” oznacza miejsce, w którym się nie pali, a nie nakaz izolowania osób używających tytoniu. Na tej samej zasadzie wyrażenie „strefa wolna od ideologii LGBT” oznacza niezgodę na zestaw przekonań, a nie dyskryminację osób prowadzących homoseksualny styl życia.
„Ideologia LGBT” istnieje naprawdę
Dowiedliśmy również, że ideologia LGBT istnieje, a jej postulaty zmierzają w kierunku upowszechnienia określonego zespołu poglądów, idei oraz postaw społecznych i politycznych. Nie są to poglądy nierozerwalnie związane z praktykowaniem tego stylu życia, dlatego mogą być popierane przez tych, którzy nie przejawiają tego typu skłonności.
Wszak postulaty ideologii LGBT każdy, nawet mało uważny, obserwator życia społecznego może wymienić niemal jednym tchem!
Na ten radykalny zestaw składa się: zmiana definicji małżeństwa, podważanie pojęcia rodziny i doszukiwanie się w niej źródeł przemocy, zanegowanie obiektywnego charakteru płci i traktowanie go jako szkodliwego stereotypu, który należy zwalczać, dążenie do wprowadzenia powszechnej permisywnej edukacji seksualnej, ograniczenie wolności słowa i sumienia poprzez wprowadzenie kar za nieostro rozumianą „homofobię” czy wreszcie oddawanie dzieci do adopcji układom osób tej samej płci itd.
Podsumowując stanowisko przekazane sądom, wskazaliśmy, że zakazanie radzie gminy zabrania głosu w budzącej tak wielkie kontrowersje sprawie byłoby bezpodstawnym ograniczeniem debaty publicznej i przekroczeniem dopuszczalnego zakresu orzekania sądów administracyjnych.
Rozbieżne orzeczenia sądów
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie podzielił naszą argumentację i odrzucił dwie skargi RPO na uchwały: rady gminy Lipinki i powiatu tarnowskiego. W obu przypadkach sąd był przekonany, że zaskarżone przez Bodnara uchwała ma charakter deklaracji ideowej i nie stanowi aktu prawa miejscowego – nie ustanawia żadnych nowych praw ani obowiązków dla mieszkańców, nie dotyczy również spraw z zakresu administracji publicznej, a także nie zawiera żadnych postanowień, „które mogłyby stanowić źródło konkretnych wytycznych programowych dla innych podmiotów i z których można by wywodzić nakaz wiążącego sposobu zachowania lub działania”.
Również sejmik województwa lubelskiego podjął uchwałę o nieuwzględnieniu skargi rzecznika, zaakceptowaną następnie przez zarząd województwa.
Warto podkreślić, że oprócz dwóch postanowień w sprawie skarg RPO zapadły również cztery inne postanowienia na korzyść prorodzinnych samorządów: województwa świętokrzyskiego, województwa podkarpackiego, gminy Szczytniki oraz gminy Tuchów.
Oznacza to, że zapadło już łącznie sześć orzeczeń korzystnych dla prorodzinnych samorządów. Z kolei tylko w trzech przypadkach sądy przychyliły się do zdania rzecznika. Nieważność uchwały podjętej przez radnych Klwowa w województwie mazowieckim stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Radomiu, a uchwały radnych Istebny na Śląsku – WSA w Gliwicach. Unieważniona przez WSA w Lublinie została również uchwała gminy Serniki.
Ustne uzasadnienia sędziów wydających te wyroki brzmią niestety kuriozalnie. Na przykład sąd w Gliwicach stwierdził, że szkoła może przekazywać dzieciom informacje o seksualności bez względu na rodziców. W Radomiu sąd przyjął argumentację przedstawicielki Biura RPO, która wbrew faktom twierdziła, że Polska rzekomo wycofała zastrzeżenie do Konwencji praw dziecka o „poszanowaniu władzy rodzicielskiej, zgodnie z polskimi zwyczajami i tradycjami dotyczącym miejsca dziecka w rodzinie i poza nią”. Lubelski sąd ocenił natomiast arbitralnie, pomimo obecności i obszernych wyjaśnień samego wójta gminy Serniki, że radni… nie wiedzieli, co uchwalają! Dodał również, że „dzieci w zakresie edukacji seksualnej uświadamiać należy, bo… trzeba widzieć, jak zmienia się świat”.
Oczywiście nie zwlekaliśmy z jasną deklaracją pomocy samorządom w złożeniu skarg kasacyjnych na te orzeczenia sądów wojewódzkich.
Widać już sukcesy, ale przed nami najcięższe wyzwania
Obronę normalności i podstawowych konstytucyjnych zasad – ochrony małżeństwa, rodziny, wolności – musimy zatem prowadzić na wielu polach, tak w kraju jak i międzynarodowych instytucjach. Kapitulacja na którymkolwiek odcinku tego frontu miałaby katastrofalne skutki.
Widać już pierwsze efekty naszych wysiłków. Po kilku tygodniach milczenia rząd oficjalnie wsparł samorządy pomówione przez komisarz Helenę Dalli. Tuchów – zamiast 25 tys. euro dotacji unijnej – otrzymał 250 tys. zł z Funduszu Sprawiedliwości.
Większość sądów administracyjnych stanęło po stronie samorządów, zgodnie z Konstytucją wyznaczając linię, za którą sędziowie nie powinni rozstrzygać spraw debaty publicznej i polityki.
Teraz przed nami kolejna seria rozpraw – przed sądami administracyjnymi czekają nas posiedzenia odnośnie uchwały w Niebylcu na Podkarpaciu i w Osieku w Świętokrzyskiem, a przed Naczelnym Sądem Administracyjnym – w sprawie uchwał gminy Lipinki i powiatu tarnowskiego w Małopolsce, w których RPO złożył skargi kasacyjne, oraz w sprawie uchwał w Klwowie, Istebnie i Sernikach, od których odwoływać się będą samorządy z pomocą naszych prawników.
W tym czasie nasi eksperci przygotowują analizy dla polityków europejskich i budują międzynarodową koalicję przyjaciół gotowych wesprzeć Polskę w walce z kłamstwami szerzonymi przez aktywistów LGBT i niektórych urzędników Komisji Europejskiej.
To oznacza dla nas konieczność przygotowania się do co najmniej kilkunastu rozpraw, poświęcenie dziesiątek godzin nad redakcją opinii i analiz.
Jest to jednak trud, który wraz z Darczyńcami Instytutu musimy podjąć. Tylko pomyślny dla samorządów finał sądowej ofensywy, a także zdecydowane odpowiedzi na zarzuty wobec nich, które staną się słyszalne na forum międzynarodowym, są w stanie ukrócić ataki aktywistów LGBT angażujących do swej nagonki unijnych urzędników.
Dlatego tak ważne jest, byśmy kontynuowali nasze działania w obronie samorządów, a w razie czego wszczynali kolejne postępowania, które pozwolą ochronić ich dobre imię na arenie międzynarodowej, oraz zdecydowanie odpowiadali na wszelkie próby bezprawnych szykan, jakimi bez wątpienia są decyzje dotyczące pozbawienia środków unijnych.
Liczę, że znajdę w Panu sojusznika tych wysiłków i razem obronimy mieszkańców wszystkich tych miejscowości!
Łączę wyrazy szacunku
P.S. Nie mam wątpliwości, że wycofanie się z finansowania projektów prorodzinnych samorządów to pierwsze wyraźne skutki polityki przyjętej przez unijnych polityków, tak dobrze wyrażonej w nowo powstającej w zespole Heleny Dalli „Strategii LGBT”, o której informowałem kilka tygodni temu. Widać wyraźnie, że strategia nie jest zbiorem abstrakcyjnych twierdzeń czy postulatów, ale dokumentem, który bezpośrednio wpływa na sytuację w kraju i codzienne życie milionów Polaków i Europejczyków. Dlatego już wkrótce będę mógł przedstawić Panu przygotowywany przez naszych ekspertów raport, który będzie stanowił alternatywę dla groźnej strategii LGBT.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.